środa, 12 lutego 2014

✧3✧ Impreza

Jechaliśmy w ciszy. Patrzyłam przed siebie na zachodzące słońce, skupiłam myśli na chłopaku, który siedział obok mnie.
– Dlaczego jesteś taka cicha? – z rozmyślań wyrwał mnie nagle jego głos.
– Sama nie wiem... – wzruszyłam lekko ramionami, spoglądając w jego stronę.
– Musi być jakiś tego powód, ale jeśli nie chcesz o tym gadać to rozumiem.
Przez chwilę znów milczałam, nie wiedząc co powiedzieć. W żaden sposób nie chciałam mu się tłumaczyć, nie chciałam zasypywać go swoimi problemami. To zawsze kończyło się tak samo – odrzuceniem.
– Dlaczego właściwie chcesz mnie poznać? – zapytałam po chwili. Z litości? – dodałam w myślach.
– Jest w tobie coś, co odróżnia cię od innych. Od dawna nie było tu kogoś takiego jak ty.
Uśmiechnął się ukazując swoje urocze dołeczki. Odwzajemniłam uśmiech, jednak jego słowa nie były dla mnie do końca zrozumiałe. Zawsze starałam się być sobą, z innych czerpałam inspirację, a nie kopiowałam. Nie wydaje mi się żeby to był dobry powód na rozpoczęcie znajomości ze mną. Nie drążyłam więcej tego tematu, wolałam w tym momencie skupić się na imprezie. Poza tym, skoro Harry nie przypasował mojemu bratu, to nie będzie zbyt długa znajomość.
Kilka minut później wjechaliśmy do dzielnicy pięknych willi. Muzykę było słychać już z daleka. Harry zatrzymał samochód na podjeździe przed ogromnym, białym domem. Nie było tu zbyt wiele aut, ludzie przyjeżdżali tutaj po to by się upić. Jednak znalazło się kilka osób, które wolały się bawić bez alkoholu. Pojawiła się w mojej głowie mała nadzieja, że do tej drugiej grupy należał Harry.
Chłopak wysiadł pospiesznie i otworzył mi drzwi z pięknym uśmiechem.
– Mogę trzymać Cię za rękę? – zapytał kiedy stanęłam przed nim.
– Ymm... jasne – zagryzłam lekko wargę. Przez kilka sekund się wahałam, ale w końcu złapałam jego dłoń.
Ruszyliśmy w kierunku wejścia, nagle poczułam okropny ścisk w żołądku. Zatrzymałam się. Zaczęłam stresować się wejściem tam, ale bliskość Harrego działała na mnie uspokajająco.
– Coś się stało, Belle? – usłyszałam głos chłopaka.
– Nie, nic się nie stało. Zastanawiam się po prostu... Czy ja tam w ogóle będę mile widziana? – zagryzłam lekko wargę, skupiając swój wzrok na drzwiach domu.
Il va falloir du courage pour le découvrir*. – uśmiechnęłam się delikatnie na jego słowa. Trochę imponowała mi jego znajomość francuskiego.
– Chyba nie jestem na tyle odważna...
Widząc Barbarę ścisnęłam odruchowo rękę Harrego i poszłam w nieznanym mi kierunku, ciągnąc go za sobą. Po chwili puściłam jego dłoń, widząc jak patrzą na nas inni. Zrobiło mi się gorąco na myśl o tym, co mogło pojawić się w ich głowach. Znalazłam dość zaciszne miejsce, w zasadzie to kręciło się tu tylko kilka nieznanych mi osób. Muzyka docierała tutaj w mniejszych ilościach i można było w miarę normalnie rozmawiać.
– Napijesz się czegoś? – zapytał Harry, kiedy usiadłam na jednym z foteli. – Może drinka?
Pokiwałam twierdząco głową. Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo chłopaka nie było już w pomieszczeniu. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że byłam za młoda na takie drinki, ale żeby się choć trochę dopasować, musiałam się zmusić. Zależało mi bardzo by w końcu znaleźć znajomych, potrzebowałam tego. Dopasowanie się nie może przecież być takie trudne...
Po chwili, która była dla mnie wiecznością w tym miejscu, Harry pojawił się z dwiema szklankami kolorowego drinka
– Dwie? – spytałam lekko unosząc brwi. – Przecież Ty prowadzisz...
Nie zdążyłam ugryźć się w język. Nie znaliśmy się za dobrze, a ja zaczynałam się zachowywać jakbym chciała kontrolować każdy jego ruch. Westchnęłam cicho, bo nie powinno mnie to interesować.
– Spokojnie, Belle. To tylko sok. Ty masz drinka. – podał mi szklankę.
Spojrzałam na nią i zrobiłam jeden mały łyk. Drink był wyjątkowo mocny, więc nie było siły bym się nie skrzywiła. Harry się tylko uśmiechnął na ten widok. Wtedy wpadł mi do głowy bardzo głupi pomysł, który udało mi się na nieszczęście zrealizować. Duszkiem wypiłam całą zawartość szklanki, stwierdzając tylko, że był nawet dobry.
– Oh, widzę że jesteś spragniona. – chłopak zaśmiał się cicho. – Uważaj, bo to jest bardzo mocne.
– Zatańczymy? – zupełnie zignorowałam jego uwagę, która w tamtym momencie powinna być dla mnie bardzo istotna.
– Jasne. – uśmiechnął się lekko, odstawiając szklanki i chwytając mnie za rękę, pociągnął w stronę tłumu ludzi w innej części domu.
Wystarczył jeden drink by alkohol dodał mi nieco odwagi. Kiedy tylko muzyka zrobiła się wolniejsza, przytuliłam się do niego pewniej i razem z nim kołysałam się w rytm muzyki. Przetańczyliśmy parę piosenek, po czym znów poszliśmy się pić. Pochłonęłam kilka drinków, zanim zaczęłam odczuwać skutki wypitego alkoholu.
– Patrzcie kogo my tu mamy, ofiara na imprezie elity! – odwróciłam się, a moim oczom ukazała się Barbara. – To nie jest impreza dla nieudaczników! – krzyknęła.
– Odczep się! – warknęłam. – Myślisz, że jak masz kasę i zawsze świecisz cyckami to będziesz super? Jesteś żałosna!
Zupełnie nie kontrolowałam słów, jakie wychodziły z moich ust. Wszystko zaczęło się dziać bardzo szybko.
– Co powiedziałaś, idiotko?
– Zostaw ją, Barbara... – wtrącił się Harry, ale został zignorowany.
– Dobrze, słyszałaś żałosna zdziro!
W następnej chwili leciałam na podłogę, pchnięta przez Barbarę. Harry pomógł mi wstać, próbował jakoś powstrzymać tą bijatykę, ale wyszarpałam mu się. Barbara dostała ode mnie w twarz i cofnęła się łapiąc się za nos. Zaczęła szarpać mnie za włosy, więc wymierzyłam kolejny cios, tym razem w brzuch, jednak czyjeś ręce mnie powstrzymały. Po chwili stałam przed nią, trzymana przez Harrego. Barbarę trzymał jakiś chłopak, który akurat teraz musiał się tutaj pojawić. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam, że wszyscy, którzy byli w pobliżu, patrzyli na nas.
– Daj sobie z nią spokój, Belle, bo nie warto się z nią szarpać. – powiedział do mnie, gdy prowadził mnie w stronę stolika, bym mogła usiąść i ochłonąć.
– Przyniosę Ci szklankę wody. – uśmiechną się, po czym zniknął wśród tłumu, zostawiając mnie samą przy stoliku.
W końcu zobaczyłam go w tłumie jak rozmawia z Barbarą.
Ta zdzira z nim flirtuje... Leci na niego, jak nic! Tak nie może być! – pomyślałam, opierając się łokciami o stolik.
Przez alkohol zaczynałam tracić rozsądek, nie myślałam już racjonalnie. Wydawało mi się, że Harry chce mnie zdobyć, ale przecież on nie mógł interesować się takim dnem jak ja. W tamtym momencie chciałam zatrzymać go przy sobie, nie mogłam dopuścić do niego Barbary.
– Proszę, Belle. – powiedział Harry z pięknym uśmiechem, kiedy wrócił do mnie ze szklanką wody. Nawet nie wiedziałam ile czasu minęło.
– Harry? – zapytałam cicho, łapiąc za szklankę. Byliśmy na zewnątrz, więc było tu znacznie ciszej.
– Tak?
– Ja... ja przepraszam za tamto. – westchnęłam głośno, chowając głowę w ramionach i opierając je na stoliku.
– Pewnie zrobiłbym to samo na twoim miejscu. Jakby mi jakiś facet ubliżał to bym mu z pewnością wpierdolił.
– To nie jest śmieszne...
Nagle zrobiło mi się niedobrze. Bez słowa pobiegłam poszukać łazienki. Miałam tylko nadzieję, że nikt mnie nie widział w takim stanie. To musiał być straszny widok. Po jakimś czasie stanęłam przed lustrem, przemyłam twarz wodą. Próbowałam się ogarnąć jakoś. Kiedy wyszłam z toalety, ujrzałam Harrego, opierającego się o ścianę.
– Zawiozę Cię do domu, Lux. – powiedział, podchodząc do mnie.
– Nie chcę wracać do domu. Louis nie może zobaczyć mnie w takim stanie... – westchnęłam głośno, opierając się o ścianę.
– Więc może pojedziemy do mnie? – spojrzałam na chłopaka zaszokowana jego propozycją, szerzej otwierając zmęczone oczy.
Trochę niepewnie pokiwałam głową, zgadzając się bym przenocowała u niego. Ruszyliśmy w stronę wyjścia, przeciskając się przez zatłoczony salon. Harry musiał mnie podtrzymywać, bo okropnie kręciło mi się w głowie. Kiedy wyszłam na zewnątrz, Barbara zatrzymała Harrego w środku. Miałam ochotę rzucić się na nią z pięściami po raz kolejny, widząc jak go całuje. Kiedy Harry w końcu wyszedł, miałam wrażenie, że był bardzo z tego zadowolony.
Chłopak pomógł mi dostać się do auta. Zastanawiało mnie dlaczego nie odepchnął Barbary, gdy go pocałowała. Zmęczenie sprawiło, że półprzytomna oparłam się o szybę i pogrążyłam się w marzeniach, nawet nie zwróciłam uwagi na to, kiedy auto ruszyło. Wyobrażałam sobie mnie w ramionach idealnego chłopaka o lekko kręconych włosach i oczach pełnych tajemnicy.
Przejazd przez próg zwalniający spowodował, że powróciły nudności i to otrzeźwiło mój umysł. Lux stop! Ogarnij się. On nic do ciebie nie czuje, a tym bardziej ty do niego. – potrząsnęłam lekko głową i spojrzałam w kierunku Harrego, który w skupieniu patrzył na drogę.
– Już jesteśmy. – odezwał się, kiedy samochód się zatrzymał.
Czy ja w ogóle dobrze robię? Czy mogę ufać chłopakowi, którego ledwo znam?
"Pan idealny" wyciągnął mnie z samochodu, biorąc na ręce. Czułam się cudownie w objęciach idealnego chłopaka. Posadził mnie na kanapie, obejmując ramieniem. Patrzyłam nieobecnym wzrokiem w ścianę przed sobą.
Z tego co działo się później, pamiętam tylko urywki. Jego ciepłe usta, które delikatnie muskały moje. Z pozycji siedzącej przeszliśmy na leżącą. Delikatne pocałunki na mojej szyi. Koszula Harrego lądująca na ziemi. Harry biorący mnie na ręce, zanoszący do sypialni, następnie ściągający ze mnie ubrania. Potem w mojej pamięci pojawia się czarna dziura.
Powoli podniosłam powieki, a moje oczy poraziło ostre słoneczne światło. Czułam narastający ucisk w skroniach, a mój język był suchy jak wiór. Wczorajszego wieczoru zdecydowanie przesadziłam z alkoholem. Próbowałam zebrać siły aby wstać z łóżka, jednak moją uwagę przykuł żyrandol, który nie pasował do mojego pokoju.
– Księżniczka się już obudziła? – usłyszałam zachrypnięty głos obok swojej głowy. Spojrzałam w bok i ujrzałam uśmiechniętą twarz Harrego.
– Co ja tu robię? – zapytałam przerażona.
– Nie pamiętasz już?
Pokiwałam przecząco głową, otwierając szeroko oczy z przerażenia. Właśnie ziszczało się to, czego najbardziej się obawiałam.
– Harry... Czy wczoraj doszło do czegoś między nami?
– Nawet nie wiesz jak bardzo mnie zaskoczyłaś. Nie sądziłem, że jak tylko wejdziemy do domu zedrzesz ze mnie ciuchy. Mam nadzieję że sąsiedzi nie słyszeli tego jak jęczałaś. Było bosko i obyśmy to szybko powtórzyli. – patrzył na mnie z szeroki uśmiechem.
Zrobiło mi się gorąco, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. To nie było w moim stylu, nigdy nie sypiałam z przypadkowymi facetami i to jeszcze po pijaku.
– Co Cię tak śmieszy? – zapytałam nagle widząc, że Harry wybucha głośnym, niekontrolowanym śmiechem.
– Śmieszy mnie to, że uwierzyłaś w tą historyjkę.
– Co takiego?
– Nie jestem typem faceta, który zaciąga do łóżka pijane dziewczyny. Owszem, było nieco pikantnie, bo zaczęłaś mnie całować jak tylko posadziłem Cię na kanapie, ale do niczego więcej nie doszło. Zasnęłaś chwilę później, więc zaniosłem Cię do łóżka, a że nie lubię spać na kanapie to położyłem się obok. – uśmiechnął się lekko, zagryzając wargę. – Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe?
Pamiętałam zupełnie inne obrazy niż to o czym mówił.
– Nie żartuj sobie tak ze mnie, bo to mnie przeraża... – westchnęłam głośno siadając na łóżku. – Na pewno niczego więcej nie robiliśmy?
– Przecież nadal masz na sobie ubrania, Belle. To byłoby bez sensu jakbym Cię ubrał zaraz po seksie. – zaśmiał się cicho, wstając z łóżka.
– No więc teraz za karę musisz zrobić mi śniadanie. – spojrzałam na niego z poważną miną.
– No dobrze, nie będę się nawet sprzeciwiał i idę wykonać swoją karę... Oh cóż za okrutna kara! – zaśmiał się ponownie, po czym wyszedł z pokoju.
Poszłam za nim, przeciągając się mocno. Bolało mnie dosłownie wszytko w tym momencie, o rozsadzającym bólu głowy nie wspominając. Kiedy dotarłam za nim do kuchni, Harry podał mi szklankę z wodą. Wypiłam ją duszkiem i usiadłam przy wysepce. Przyglądałam się bez słowa jak chłopak przygotowuje śniadanie.
– Możesz szybko wziąć prysznic, jeśli chcesz. – zaproponował Harry kiedy skończyłam jeść jajecznicę.
– Muszę już wracać do domu, zanim Louis zorientuje się, że mnie nie ma. – westchnęłam głośno, upijając ostatni łyk zielonej herbaty.
– W takim razie daj mi tylko chwilę, żebym się ogarnął i odwiozę Cię do domu. – zebrał talerze ze stołu i poszedł w kierunku zlewu.
– Nie trzeba. Jest ładna pogoda, więc mogę się przejść. – wstałam, cały czas patrząc w jego kierunku.
– Nie ma mowy. To nie jest przyjemna okolica, więc nie będziesz tędy chodzić sama. Daj mi tylko pięć minut.
Czekałam na niego na schodach przed domem. Zanim wyszedł, dokładnie obserwowałam okolicę i zdałam sobie sprawę, że kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem.


*

Harry odwiózł mnie prawie pod sam dom. Poprosiłam go by zatrzymał się nieco wcześniej, żeby Louis niczego nie zauważył.
– Dziękuję za pyszną jajecznicę. – uśmiechnęłam się lekko do niego.
– Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość, jeśli nie będzie Ci miał kto zrobić dobrego śniadania.
Otworzyłam drzwi i wyszłam jak najszybciej. Ta sytuacja z poprzedniego wieczora i jego obecność sprawiały, że miałam mętlik w głowie. Miałam wtedy ochotę pocałować go raz jeszcze, ale nie byłam do końca pewna jego zamiarów. Nie chciałam niczego ryzykować.
– Do zobaczenia. – pomachałam mu na pożegnanie i zamknęłam drzwi. Kiedy przechodziłam na chodnik, jeszcze patrzyłam na niego, a on na mnie, odsłaniając swoje cudowne dołeczki w równie pięknym uśmiechu.
Ostrożnie prześlizgnęłam się na tył domu, nie chcąc, aby przypadkiem brat mnie zauważył. Weszłam do swojego pokoju przez okno, choć nie było to dla mnie łatwe bez niczyjej pomocy. W końcu nie byłam zbyt wysoka.
Od razu po wejściu do pokoju przebrałam się w piżamę i wyszłam z niego, udając zaspanie. W kuchni spotkałam mojego brata robiącego sobie kawę.
– Dzień dobry młoda. – uśmiechnął się o mnie lekko, stawiając kubek kawy na stole. – Zjesz ze mną śniadanie?
Ulżyło mi widząc go uśmiechniętego, bo znaczyło to, że nie zauważył mojej nieobecności.
– Nie, nie mam na razie ochoty na jedzenie. – wzruszyłam ramionami, spoglądając na zegarek. – A Ty przypadkiem nie powinieneś właśnie wchodzić do pracy?
– Cholera! – wstał nagle jak porażony, dopił szybko kawę i pobiegł do swojej sypialni.
Nie minęły dwie minuty, a on już stał przed drzwiami, zakładając buty. Nie czułam się zbyt dobrze okłamując brata, ale było to jedyne rozwiązanie tej sytuacji. Nie chciałam zmarnować szansy znalezienia w końcu znajomych i powrotu do normalności. Kiedy Louis w końcu wyszedł do pracy, mogłam na spokojnie pójść pod prysznic i zebrać wszystkie myśli o tym co działo się wczorajszego wieczoru.
________________
*Il va falloir du courage pour le découvrir. - Trzeba trochę odwagi, by się dowiedzieć. 

12 komentarzy:

  1. Super !!! Normalnie zakochałam się w tej historii <33333

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne :D. Juz nie moge doczekac sie cz 2

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest meeeega <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe! Z niecierpliwością czekam na next! Przy okazji zapraszam do mnie :)
    http://time-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty!!! <3 Kocham ten blog dajesz next!! :****
    Kc siostro:*

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest super *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo fajny, czekam na kolejną część :D
    zapraszam do mnie: difficult-love-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski czekam na next`a <3

    OdpowiedzUsuń